Rozgrywki Liturgicznej Służby Ołtarza zawsze przykuwają uwagę obserwatorów. Nie inaczej było dzisiaj. W hali widowiskowej w Szemudzie zameldowały się najsilniejsze drużyny, a w kategorii lektorów wystartowała nasza ekipa. Trafili do grupy bardzo silnej: zwycięzcy poprzedniej edycji: Parafia św. Ojca Pio z Gdańska, dalej parafia św. Jacka w Straszynie oraz nasi ziomkowie: parafia św. Anny w Wejherowie. Jak widać na zdjęciach mecze były bardzo zacięte a miny nie tęgie, zwłaszcza, że niewiele zabrakło. Jak relacjonował nasz bezpośredni korespondent Szymon P. nasi „włożyli w grę całe serducho”! Efekt: remis z zeszłorocznymi mistrzami rozgrywek LSO parafią św. Ojca Pio 0:0, minimalna porażka z ziomkami za miedzy, parafią św. Anną 0:1, ale co się dziwić, jak oni codziennie na Kalwarii trenują…. W ostatnim meczu grupowym z parafią św. Jacka ze Straszyna, jak sama nazwa mówi padł straszliwy remis 1:1. Złotą bramkę dla naszej drużyny zdobył nasz tajny korespondent Szymon Paczkowski. Zabrakło niewiele, albo prawie nic, a jednak z grupy nie udało się wyjść. No jakby nie patrzeć, nie jest to sukces, ale tragedii nie ma, dobrze, że pojechali, dobrze, że pograli, a my tradycyjnie wszyscy zaśpiewajmy: „Nic się nie stało, Chłopaki nic się nie stało…To wcale nie mało, że nic się nie stało! Nic się nie stało, Chłopaki nic się nie stało, Czarno-niebieskie to przecież barwy królewskie!”.